Czytamy

Bajka słowacka 



Raz pewien ubogi człowiek kopał rowy przy głównej ulicy. Nie wiem, jak to się stało, ale jednak zdarzyło się, że tą właśnie ulicą przechodził sam król. Zatrzymał się przy robotniku i pyta go:
- Mój poczciwcze, powiedz mi, ile zarabiasz dziennie przy tej robocie?
- Najjaśniejszy panie, zarabiam trzy grosze na dzień.
Zdziwił się król i pyta go, jak może wyżyć za te trzy grosze.
- Tak, miłościwy panie, wyżyłbym jakoś za nie, ale pierwszy grosz muszę oddać, drugi wypożyczyć, a dopiero trzeci grosz zostaje mi na życie.
Król nie wiedział, jak to rozumieć, dumał i dumał, i nie mógł tego pojąć. W końcu przyznał, że nie wie, jak to rozumieć.
- Bo to jest tak, najjaśniejszy panie - mówi biedak - mam przy sobie mego starego, chorego ojca; jemu oddaję dług za to, że mnie wychował. Mam też małego synka, temu pożyczam, żeby mi oddał, jak sam już będę stary. A za trzeci grosz muszę się utrzymać.
- No, dobrze, jeśli tak - powiada król rad, że wreszcie zrozumiał, jak to jest. - Widzisz, mam na zamku dwunastu doradców i im hojniej ich wynagradzam, tym więcej się skarżą, że nie mają z czego żyć. Teraz dam im tę zagadkę, którą słyszałem od ciebie. Gdyby przyszli do ciebie i pytali, nie powiedz im nic, dopóki nie zobaczysz mojej podobizny.
To rzekłszy podarował biedakowi garść dukatów, po czym wrócił na zamek. Ledwo przyszedł, kazał zwołać swoich dwunastu dorad­ców i tak rzekł do nich:
- Nie potraficie wyżyć z tego, co wam płacę, a jest przecież w naszym kraju człowiek, który zarabia tylko trzy grosze, a jeszcze z tych trzech groszy jeden oddaje, drugi pożycza, i dopiero trzeci ma dla siebie na życie, i to - jak mówi - całkiem znośne. 
Czytaj dalej w: "Śpiewająca Lipka" Bajki Słowian Zachodnich